02 lip W_akcje
Chyba na nie wszyscy czekają, bardziej lub mniej świadomie. Wiadomo że WAKACJE to czas dla nas, czas na luz, zmianę, przyrodę, wycieczki akcje, przyjaciół, smaki i zapachy. Także i my czekaliśmy, ale ciut ciut przed nimi zdarzyły się nam dwie fajne imprezy, które jak zawsze sprawiły nam wiele radości, no i mogliśmy sprawdzić kilka naszych nowych zabawek – czy się podobają.
To kolejna gra terenowa którą zrobiliśmy. Coś dla dorosłych. Z lekko odjechaną fabułą. Całość po to żeby nasi goście dobrze się bawili. Było ciepło, było gorąco a ta temperatura pomagała tworzyć klimat. Potrzeba było trochę wyobraźni, trudu i napojów ( było gorąco 🙂 ) i po chwili zgodnie z rozkazem 286 3 drużyny ruszyły w teren żeby poskromić Zombie….
W tajnej placówce PAN na Brzuchowej górze w okolicy Krzywej Wsi na początku czerwca zauważono niespokojne zachowanie lokalnych nietoperzy z gatunku Nocek orzęsiony (Myotis emarginatus).
Nietoperze w dużej ilości zaczęły atakować bydło, w taki sposób że wysysały ich krew. Kilkoro wieśniaków twierdziło że miały rozmiar średniej wielkości psa. Były także w dziwnym, niebiesko – sinym kolorze. Początkowo naukowcy zignorowali ten fakt, ponieważ zbiegł się on z odkryciem dużego kompleksu bimbrwniczego w okolicach jednego z gospodarstw agroturystycznych w okolicy. Druga wieść głosi że ma to związek z ostatnią czarownicą spaloną w Krzywej wsi, która mieszkała w domu przy drodze w pobliżu dzisiejszej Sali wiejskiej. Dom ten w sposób rytualny przepołowiono tak żeby było widać co jest w środku i żeby wygonić wiedźmę na zawsze.
Petros
Czasu pozostało niewiele. Trzeba zlikwidować wszystkie zakażone Zombie – koniecznie do zmroku dnia 23.06, bo po tym nastąpi ich całkowite rozmnożenie i świat zaleje szalony mlaskot potworów .
Kod zadania 007 – czyli pełna licencja na likwidację
Lasy w okolicach Krzywej Wsi są piękne i górzyste. Przy okazji rekonesansów mieliśmy niezłą frajdę ze spacerów. Naszych żołnierzy na misje wysłał Major Kaszalot a w przygotowaniach pomagali Sierżant Knyknyś i Sierżantka Szwester. Całość spinał Kapitan Pierwszy dzielnie przygotowując mapy, labirynt i całą niezbędną broń i zadania. Oczywiście misja zakończyła się sukcesem i część z naszego oddziału mogła spokojnie odpocząć w hamakach.
Nie ma to jak najdłuższy dzień w roku. Dziewczyny biegają we wiankach, rzucają je w wodę, chłopcy poszukują. W tle Krajniacy a o zmroku pokazy ognia. My zabraliśmy 34 dzieci na wyprawę po kwiat paproci do labiryntu. To był wyścig a uśmiechy i radość dzieciaków wynagradzała ukąszenia komarów, które chyba właśnie zaczęły wakacje. Całość pod kierownictwem Tribus i ZDK. Fajnie że mogliśmy się włączyć. W końcu trenujemy od najmłodszych naszych przyszłych zawodników na Krajna Adventure Race 🙂
No Comments