Kim jesteśmy? Złotowski Korpus Ekspedycyjny


Złotowski Korpus Ekspedycyjny to stowarzyszenie zajmujące się lokalną turystyką poprzez organizację wycieczek, rajdów i gier terenowych. Organizację tworzą pasjonaci różnych aktywności fizycznych, którzy od 2010 roku rozwijają swoje zainteresowania, dzieląc się nimi z tymi którzy uczestniczą w organizowanych przez stowarzyszenie wydarzeniach. ZKE działa również na rzecz rozwoju wolontariatu lokalnego.


Kim jesteśmy? Złotowski Korpus Ekspedycyjny


Złotowski Korpus Ekspedycyjny to stowarzyszenie zajmujące się lokalną turystyką poprzez organizację wycieczek, rajdów i gier terenowych. Organizację tworzą pasjonaci różnych aktywności fizycznych, którzy od 2010 roku rozwijają swoje zainteresowania, dzieląc się nimi z tymi którzy uczestniczą w organizowanych przez stowarzyszenie wydarzeniach. ZKE działa również na rzecz rozwoju wolontariatu lokalnego.


Kar 2020 moje impresje po…

Kiedy każdy posprząta przed swoim domem, cała ulica jest czysta

To zdanie to podobno niemieckie przysłowie. Jak je rozumieć? Moim zdaniem chodzi tu o współpracę, o to żeby każdy robił swoje i nie myśli o tym że ktoś coś zauważy pochwali. Robi to, bo tak trzeba, bo ta praca jest częścią większej całości. Dobrze opisuje to co robimy przy KAR, jak pracujemy. Czy było tak zawsze? Nie, także musieliśmy się uczyć, to proces, czas i nieustanne kompromisy, wątpliwości obawy, radość, uśmiech, bycie mentorem oraz rozwój w wielu obszarach. Prze te lata dorobiliśmy się sprzętu, doświadczenia, kontaktów, wyobraźni i wielu przyjaciół. Czy jest coś lepszego? Właśnie chcąc rozszerzyć ten krąg zorganizowaliśmy projekt OrganizaTOR – który z powodu Covid – nie w pełni wystartował. Jestem pewien że znajdziemy drogę żeby go kontynuować.

Podziękowanie

Wojtek w tym roku pięknie podsumował na FB wszystko i trudno to przebić, bo całość to prawda. Dla tych którzy nie korzystają z FB pozwalam sobie zamieścić ten tekst. Będzie łatwiej znaleźć, wtedy kiedy potrzebujemy słów otuchy. Z pewnością taki dzień kiedyś nadejdzie i to że obok jest ktoś na kogo można liczyć, ktoś kto bez słowa pomoże, poda herbatę i zrobi coś dla nas lub za nas , to jest bezcenne.

No to kolejny (siódmy) Krajna Adventure Race już za nami 😀
Wszystko zwinięte, można trochę jak zwykle podsumować. 
Tym razem nietypowy termin, bo sierpniowy – z jakich względów chyba wszystkim wiadomo. W sumie organizowaliśmy tą imprezę prawie dwa razy. Przed odwołaniem w marcu niemal wszystko było już gotowe, pozwolenia uzyskane no i d@#$ …
W sierpniu na szczęście się udało. Latem jednak wszystko wygląda inaczej. 
Jak wypadła impreza to najlepiej oczywiście ocenią startujący. 
Ja ze swojej strony chciałem tylko podziękować tym, których może nie widać ale bez nich impreza raczej by się nie odbyła. Nie są to oficjalne podziękowania a raczej taka wypowiedź tego co zawsze lubi dużo mówić. 
Dzięki Piotr i Jakub za to, że nadal wam się chce, za to że każdy może mieć swoje zdanie, a jak się krytykujemy to wyłącznie konstruktywnie 😉 . Za to, że większość imprezy potrafimy zaplanować przez telefon mimo, że nas dzieli jakieś 600 km. Bez was ta impreza by nie istniała. 
Podziękowania dla wszystkich wolontariuszy, za cierpliwość, za pracę i za to, że po kilku godzinach na punkcie nadal nie marudzicie. Sławomir i Ania, AdrianPrzemoAnna (zwłaszcza za makaron o północy 😀 ), Marika i Dawid (EtnoKrajna), „Korpusiątka” (jak to Piotr określa 😉 ), chłopaki z projektu OrganizaTor, Krzysztof (mam nadzieję, że noga już nie boli), Bajo Bajokajaki (zawsze solidny jak przedwojenna kolei) – dzięki, że mogę z wami pracować, to czysta przyjemność. Jeśli kogoś pominąłem to bardzo przepraszam. 
Specjalne podziękowania dla najlepszego towarzysza na punkcie Radziu – jesteś przykładem, że 13- latek może być poważnym wolontariuszem – dzięki synu 😀

Podziękowania dla wszystkich instytucja, które są nam życzliwe i służą pomocą. 

Pewnie jeszcze Piotr to wszystko ładnie opisze. 

No i to chyba wszystko. Teraz pora naładować akumulatory i zabrać się za kolejny projekt. 

PS. Oddzielne dziękuje wszystkim startującym za to, że nam zaufaliście – niezależnie czy startowaliście na hardcorowej trasie długiej, krótkiej, rowerowej czy braliście udział w grze miejskiej. 
Mam nadzieję, że wam się podobało. 
PS. „Baczewski” na zdjęciu to nie przypadek – dziękuję za resecik, był potrzebny.

Kuchnia KAR

To co uczestnicy widzą to finał, moment kiedy maszyna zwana KAR jest w ruchu. Wiele zdarzyło się wcześniej. Nasze żony, dzieci wiedzą to najlepiej. Ile pracy wkładamy żeby zgodnie z powiedzeniem Jacka Wałkiewicza

Pasja rodzi profesjonalizm, profesjonalizm to jakość a jakość to luksus.

Tylko my wiemy ile to przygotowań, rozmów, ustaleń. Przekładania, przewożenia, noszenia. Wszystko wg planu który niezmiennie przygotowuje KUBA – nasz komandor 🙂 On ze spokojem patrzy, planuje i mówi. Potem się to zgadza, lub nie. Lub jak to mówi Alina : „Jak Kuba powiedział że będą na punkcie na 5 to bedą na 7 „. W końcu trzeba mieć do siebie zaufanie… 🙂

Początek

To zawsze rzeka. Ta lub tamta. Powoli rzeki w okolicy się kończą, ale bez obaw, są pomysły i na to 🙂 . Potem jest rekonesans. Podobno niektórzy z was obserwując tu i tam co robimy domyślają się gdzie będzie kolejna edycja, choć staramy się utrzymać wszystko w tajemnicy. Sprawdzamy to i tamto, analizujemy różne warianty. Bywa że na takie wypady zabieramy kogoś z rodziny – przecież to idealny pomysł na wspólny czas. Chwile razem które się pamięta. Nasze dzieci dobrze wiedzą o co chodzi – angażujemy je kiedy tylko możemy a one chcą. Bywa że nie zawsze na początku to doceniają, potrzebują chwili żeby to poczuć. Kiedy poczują to dopiero radość! Rozpiera nas duma jak widzimy naszych wolontariuszy, którzy dorastają dojrzewają i bywa że lepiej znają regulamin rajdu niż jego twórca ( Martyna do do Ciebie:-) ) Po tych wycieczkach jest jedna lub dwie telekonferencje, kilka spotkań i każdy „sprząta przed swoim domem”.

W trakcie

Bywa że czekamy i czekamy, bywa że szast prast są a potem czekamy i czekamy. Nikt nie wie na 100% kiedy coś będzie. Dlatego pytanie czy będą opóźnienia i o której można iść do domu jest co najmniej śmieszne 🙂 Chcoć młodzi wolontariusze czasami o to pytają. Zasada jest jedna – przygotuj się na więcej niż ci się wydaje i staraj się bawić jak tylko można. Bywa, że na punktach częstujemy KARówką, jajecznicą, makaronem, ciastem. Czasami robimy konkurs kto zaparzy lepszą kawę. Bywa że wysyłamy sobie śmieszne fotki żeby jakoś umilić czas, wymienić informacje itp. Śpi się kiedy można i ile można i jak można. Czasami towarzyszą nam nasze pociechy i patrzą na swoich rodziców czasami dosyć dziwnie.

Media

Zawsze jakieś fotki są. Ktoś je robi – to kolejna armia duchów która przemyka tam i tu żeby uczestnicy mieli pamiątki ze swej przygody. Ta praca to jedyna materiał rzecz która pozostaje. Przecież cały rajd to jedno wielkie wspomnienie w umysłach uczestników. Nikt nie robi fotek, bo nie ma czasu. Ktoś przygotowuje infopres ( zawsze komandor).

Na mecie

Na mecie słyszymy jak było, co widzieliście, jak się biegło, co było fajne, co trudne a co was zaskoczyło. Dowiadujemy się że było za długo, a za chwilę że w sam raz, by po chwili usłyszeć – mogłoby być ciut dłużej. Gdzie leży prawda? Pewnie po środku. Na mecie czeka na was medal, informacje o miejscu które zajęliście, jaki był czas. Czeka na was odpoczynek, coś do zjedzenia.

Na nas czeka…

Taki widok i to on wynagradza wszelkie trudy. Wiemy że każdy „posprzątał przed swoim domem”

Dotarliśmy!

Dzień po rajdzie zaczynamy

Plan na kolejną edycję. I tak od 7 lat…. dla Was i dla Nas. Do zobaczenia!

Dziękuję uczestnikom i ekipie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.